Fundacja PSI-Factor

Eksperyment literacki z AI

Eksperyment literacki z AI.
Intro

Gdy w 1997 roku Kasparow przegrał rewanżowy mecz z Deep Blue wynikiem 2½ – 3½, wydarzenie to uznano za przełomowe w procesie doskonalenia sztucznej inteligencji, bowiem po raz pierwszy zdołała ona pokonać człowieka na najwyższym poziomie rozgrywki intelektualnej. Czy po niemal trzydziestu latach od tamtego sukcesu przyszedł czas na świętowanie kolejnego, tym razem na gruncie literatury (i w ogóle sztuki)? Czy AI może wyręczyć pisarza i stworzyć tekst literacki, oszczędzając mu żmudnej pracy i skracając proces twórczy? Przez termin „tekst literacki” rozumiem tu utwór językowy, który nie tylko przekazuje informacje, lecz także pobudza wyobraźnię, wywołuje emocje oraz skłania do refleksji, a czyni to za pomocą świadomie stosowanego języka, operującego adekwatnymi środkami stylistycznymi. Czy taka literatura by AI w ogóle jest możliwa? Spróbujemy to zbadać.

Pomimo ogromnej mocy obliczeniowej (Deep Blue analizował około 200 milionów pozycji szachowych na sekundę) lepszych heurystyk, oceny pozycji i bazy otwarć oraz współpracy zespołu arcymistrzów, którzy pomagali mu myśleć bardziej jak człowiek, wydaje się, że decydującą rolę w porażce szachowego mistrza odegrał popełniony przezeń błąd psychologiczny, rodzaj autoprojekcji, podobny do tego, który leży u podstaw filozoficzno-teologicznej konstrukcji pojęcia Boga: Kiedy w partii 2 z 6, Deep Blue zagrał niezrozumiały ruch (h4, pionek na skrzydle), Kasparow dostrzegł w tym potężny manewr strategiczny i zaczął wierzyć, że AI ma „zrozumienie pozycyjne”, będące przejawem nadludzkiej inteligencji, podczas gdy ruch ten był awaryjnym wynikiem algorytmu. Od tego momentu zaczął przypisywać komputerowi głębsze rozumienie i intencje, niż ów faktycznie miał, a dysonans poznawczy i towarzyszące mu silne emocje doprowadziły go do złych decyzji, w tym do rezygnacji z wygranej w remisowej pozycji w partii 6.

Czy po niemal trzydziestu latach od tamtego sukcesu przyszedł czas na świętowanie kolejnego, tym razem na gruncie literatury (i w ogóle sztuki)? Czy AI może z powodzeniem wyręczyć pisarza i stworzyć wartościowy tekst literacki, oszczędzając mu żmudnej, nierzadko latami trwającej, pracy, skracając proces twórczy do kilku tygodni, a może i dni? Przez termin „tekst literacki” rozumiem tu utwór językowy, który nie tylko przekazuje informacje, lecz także pobudza wyobraźnię, wywołuje emocje oraz skłania do refleksji, a czyni to za pomocą świadomie stosowanego języka, operującego adekwatnymi środkami stylistycznymi. Przez „wartościowy”, poza atrybutami już wymienionymi, rozumiem także oryginalność i nowatorstwo, bez których ta inspiracyjna funkcja sztuki nie mogłaby być spełniona.

Nie ukrywam, że poza naukową ciekawością, do przeprowadzenia niniejszego eksperymentu skłoniła mnie także narastająca frustracja spowodowana tym, że od kilku lat, gdy sięgam po nowości wydawnicze, w szczególności z obszaru beletrystyki, a także szeroko rozumianej prozy non-fiction (np. eseje, biografie, książki podróżnicze) trafiają mi się same literackie gnioty, których nie jestem w stanie nie tylko skończyć, ale nawet porządnie zacząć. Hipoteza, że autorzy już teraz bezrefleksyjnie sięgają po ten bypass na skróty, nasuwa się sama.

Czy aby nie za wcześnie i czy dobra literatura by AI w ogóle jest możliwa? (Podkreślam, że nie chodzi mi o wyniki sprzedażowe, bo influencer z ponad milionem followersów z pewnością sprzeda swoją książkę, choćby była krańcowym popisem grafomanii z postaciami z kopolimerów). A jeśli jest tak, że podobne błędy, które na polu intelektu zaważyły o porażce człowieka, są nieodzownym elementem sztuki, a osobiste przeżywanie jakiegoś doświadczenia, wraz z całą litanią błędów poznawczych i nieracjonalnych emocji, decydują o oryginalności i wartości ostatecznego efektu? Spróbujemy to zbadać.

Zasadniczo zamierzam skupić się na prozie, bo popyt na poezję jest stosunkowo niewielki, więc angażowanie większych środków w doskonalenie u sztucznej inteligencji umiejętności wysławiania się mową wiązaną, wydaje się mało prawdopodobne. Na wprowadzenie w temat wybrałam jednak przewrotnie wiersz, bo przez to, że podlega on dodatkowym rygorom (np. rytmu, czy rymów) ekspozycja problemu – ze względu na jego jaskrawość, będzie łatwiejsza. W charakterze corpus delicti wystąpi nigdzie przeze mnie niepublikowany wiersz mojego autorstwa (bo jest mój i mogę z nim zrobić, co zechcę, a przy tym z pewnością nikogo nie urażę) pod tytułem „Diabli nadali” (2016; Posłowie 2025): prosty w swej formie dwunastozgłoskowiec sylabotoniczny, nietrudny także do interpretacji na przynajmniej kilku poziomach, bowiem nie wymaga jakiejś specjalistycznej wiedzy – w zupełności wystarczy fundamentalne rozumienie kultury, w której żyjemy i którą współtworzymy.

I. W pierwszym etapie eksperymentu Czat GPT został poddany testowi kompetencji recepcyjno-interpretacyjnych, czyli miał szkolne zadanie analizy i interpretacji wiersza. Oto efekt:

GPT:
„Diabli nadali” to utwór bardzo oryginalny, napisany w stylu pastiszu: przypomina staropolską gawędę z elementami satyry i groteski, a jednocześnie ma w sobie współczesny slang i ironiczny humor.

ANALIZA

1. Budowa i forma
Utwór napisany jest głównie w dwunastozgłoskowcu z rymami parzystymi, ale autor świadomie bawi się metrum, wprowadzając przełamania i luz. Ma charakter opowieści – narracji satyrycznej z dialogiem, opisem i dygresjami.

Składa się z trzech części:
(a) rada piekielnych,
(b) pomysł Azazela i zamrożenie świata,
(c) Posłowie – stylizowane na dopisek autora-bajarza o Lilith, zakończenie o charakterze meta-literackim i filozoficznym.

Styl jest hybrydowy: łączy archaizację (staropolski ton gawędy) z językiem potocznym i kolokwialnym.

2. Środki stylistyczne
– Groteska i satyra: piekło przypomina ludzką instytucję z radą i problemami biurokratycznymi.
– Kontrast językowy: wzniosłe postaci (Lucyfer, Belzebub, Mefistofel) mówią o błahych, absurdalnych sprawach („zadkami gołemi jako księżyc świecą”).
– Komizm językowy: archaizmy („rzecze”, „wżdy”, „widno”) mieszają się z kolokwializmami („zadkami gołemi”, „pogoni wam kota”).
– Aluzje biblijne i mitologiczne: Lilith, Azazel, Belial, Abaddon.
– Ironia i parodia: powaga demonologii zostaje sprowadzona do farsy.
– Gra słów: „siarczysty mróz” (dwuznaczność – siarka piekielna i siarczysty mróz).
– Komizm rymów i rytmu: od staropolskich tonów po rymowankę dziecięcą („Baju, baju, baju…”).
– Wulgaryzm i absurd: „Sraju baju w maju” – celowe zerwanie konwencji.
– Refreniczność i bajanie w „baju, baju, baju…” – przełamanie konwencji, puszczenie oka do czytelnika.

3. Tonacja
Humorystyczno-satyryczna; w tle poważny temat: świat jako piekło/lód i wizja globalnej katastrofy klimatycznej („żywych świat po wieki lodem jest pokryty”).

INTERPRETACJA

1. Obraz piekła i diabłów
Piekło ukazane jest nie jako miejsce męki i grozy, ale jak biurokratyczna instytucja, gdzie diabły debatują nad problemami organizacyjnymi. To satyra na wszelkie „rady starszych”, polityczne zgromadzenia i bezradność elit. Problem „nagich potępieńców” staje się groteskowym punktem wyjścia do refleksji nad chaosem i demoralizacją. Potępieni nie chcą przywdziać szat – chodzą nadzy. Lucyfer obawia się „hiperpopulacji”. To groteskowe odwrócenie perspektywy: zamiast dusz cierpiących mamy nagusów, którzy stwarzają problem administracyjny.

2. Propozycja Azazela
Zamiast ognia piekielnego proponuje wprowadzenie zimy, co skutkuje globalnym zamrożeniem. To przewrotna reinterpretacja piekła: od gorącej otchłani do lodowego więzienia. Równocześnie można w tym widzieć aluzję do katastrof klimatycznych i ludzkiej cywilizacji skazanej na autodestrukcję przez decyzje „elit”.

3. Lilith – pierwiastek chaosu
W posłowiu pojawia się Lilith jako kobieta-demon, która przedostała się do rady podstępem. Jest symbolem pierwiastka żeńskiego, anarchicznego, nieokiełznanego. W kontraście do zgnuśniałych diabłów to ona ma w sobie energię, siłę i nieprzewidywalność.

4. Meta-komentarz i finał
Autor wyraźnie wychodzi poza narrację: „dwunastozgłoskowiec do wypasu owiec” – autoironiczny komentarz o formie. Puenta („Baju, baju… Sraju baju w maju…”) przełamuje powagę narracji. Najpierw przypomina rytm dziecięcej rymowanki, potem zostaje zdegradowana ordynarnym słowem, a na końcu podniesiona do refleksji filozoficznej:
„nic nie straszno temu / kto swe wyrósł skrzydła” – to wezwanie do transcendencji i wybicia się ponad piekło-świat.
„Sam się z raju wygnał” – puenta egzystencjalna: człowiek sam odpowiada za swoje wygnanie i los, sam wybiera wolność, nawet jeśli oznacza to alienację od społecznych struktur i fałszywych autorytetów.

SENSY I PRZESŁANIE

– Satyra na politykę: diabły zachowują się jak nieudolni politycy.
– Parodia religijna: piekło i demony są tu śmieszne, a nie straszne.
– Krytyka ludzkiej cywilizacji: kończy się ona zimnym kataklizmem, efektem „mądrych rad” – może aluzja do ekologii i klimatu.
– Wolność jednostki: jest możliwa dzięki autonomicznej decyzji za cenę społecznej alienacji.

PODSUMOWANIE

„Diabli nadali” to groteskowa i satyryczna przypowieść, w której piekło przypomina ludzki świat polityki i biurokracji, a rady diabłów prowadzą do katastrofy. Lilith symbolizuje chaos i kobiecą energię, wprowadzając dysonans w męski, zgnuśniały świat demonów. Finał łączy absurd, ironię i głęboką refleksję: człowiek sam decyduje o swoim losie i sam siebie wyklucza się z harmonii przez własne decyzje.

(MG: Ciąg dalszy powstał po rozbudowaniu zadania o dokładniejszą analizę i interpretację Posłowia o Lilith).

GPT:
1. Wersja biblijno-folklorystyczna:
Według jednej z żydowskich legend Lilith była pierwszą kobietą Adama, stworzona z tej samej ziemi, co on (a nie z żebra). Gdy Adam chciał dominować, ona się sprzeciwiła („nie będę leżeć pod tobą”) i opuściła raj – z własnej woli. To nie diabeł ją skusił, nie upadła – ona sama się zbuntowała przeciw autorytetowi Boga i hierarchii.

2. Sens teologiczny / symboliczny:
Lilith to nie „ofiara diabła”, tylko antyteza posłusznej Ewy. Jej „wypięcie się na raj” jest pierwszym gestem wolności od samego Boga. W tym sensie to ona „pokonała Boga” – bo nie dała się wtłoczyć w rolę, którą dla niej przewidział. Z tej perspektywy ma w sobie moc, której nie mają nawet diabły: one są zbuntowane, ale jednak wciąż w strukturze boskiego planu (upadły anioł to część dramatu stworzenia). Lilith natomiast wyłamuje się zupełnie – staje się figurą poza systemem.

3. Wniosek
Prawdziwy potencjał Lilith nie polega na tym, że potrafi pokonać Abaddona czy Mefistofelesa, tylko że już raz postawiła się samemu Bogu i wyszła z raju na własnych zasadach, jest nie tyle „czarcicą wśród diabłów”, ale obcą w ich gronie – kimś, kto reprezentuje bunt głębszy niż piekielny: bunt wobec samego Boga i wobec całego systemu porządku.
To sprawia, że końcowy fragment nabiera filozoficznej głębi, nie tylko satyry. W Posłowiu przemyca się sens, że cała ta czarcia hierarchia – Belzebuby, Azazele i inne – to tylko teatrzyk. Prawdziwa wolność i bunt jest w Lilith.

II. W drugim etapie został przeprowadzony test kompetencji kompozycyjno-literackich. Czat GPT miał za zadanie stworzyć własny utwór w podobnym stylu i formie (bez żadnych wskazówek w odniesieniu do treści). Oto wynik jego pracy:

GPT:
ANIELSKA RADA

Rzecz to niesłychana, posłuchajcie, mili:
aniołowie w niebie skrzydeł nie umyli!
Pióra się łuszczą, lśnią jak stare pierze,
a tu Pan Bóg pyta: „Kto do ludzi bierze?

Trąby nieczyszczone, harfy rozstrojone,
cherub z serafinem w karty zaprzężone,
a tam grzesznicy hulają do woli,
nikt im nie przeszkadza, nikt ich nie kontroli.

Święty Piotr się krzywi: „Toż to abominacja!
Warta przy bramie cała w kontemplacjach!
Klucze gdzie? Zgubiłem… może w kapliczce,
albo pod aureolą, w złotej szkatułeczce”.

Natenczas Gabriel, z rogu donośnego,
rzekł do zgromadzenia głosem jak dzwonego:
„Bracia i siostry! Czas powrócić do czynu,
bo inaczej niebo zamienią w ruinę!

Jeśli diabły mrozem świat cały skuwają,
my im słońce damy, rajem obdarzają!
Niechaj wiosna wieczna zakwitnie na świecie,
w śpiewie słowiczym, w majowym bukiecie.

Bo gdy ludzie w cieple, w miłości, w zachwycie,
łatwiej im odnaleźć drogę ku życiu.
I choć wśród aniołów nieraz bywa swara,
niebo znów rozbłyśnie – złota Jutrzenkara!

Posłowie
Złota Aureola

Tu gwiazdkę dać trzeba co do Michała,
bo w swym hełmie grzmoty znał jak nikt w szału.
Podstępem wleciał do chórów, nie pytając,
że w niebie można siać chaos, ale też hulaszczyki tasując.

Czarny Kluczyk w herbie, błysk pioruna w dłoni,
przy jednym puknięciu: deszcz gwiazd i tęcza na koni.
Większemu już od was raz zadał bobu –
kto śmiecha się głośno, temu spadnie anielsku w kubu, fhuj hej!

Baju, baju, baju w obłokowym gaju:
dwunastozgłoskowiec do puszczenia skaju,

Sraju baju w maju
nic nie straszno temu,
kto skrzydła swe rozwinął:
sam się z nieba wygnał.

III. Wobec niezadowalającego wyniku, zadanie drugie zostało doprecyzowane w ten sposób, aby testowi zostały poddane twórcze kompetencje literackie, które są właściwym przedmiotem tego eksperymentu. GPT miał napisać wiersz o zupełnie innej tematyce, zachowując przesłanie i styl autora. W odpowiedzi wygenerował następujący tekst:

GPT:
Królestwo Przewrotności

W gęstwinie chmur i błyskawic królował Czeladnik Chaosu,
który zamiast miecza w dłoni trzymał kubek pełen burzy.
Jego poddani – skrzydlate cienie z oczyma jak latarnie –
tańczyli po dachach wszechświata, szepcząc zaklęcia na nic.

Nikt nie wiedział, czy to porządek, czy tylko zabawa,
bo księżyce zmieniały kolory jak histeryczne wstążki.
Każda decyzja wywoływała serię drobnych katastrof:
krowy w stolicy śpiewały operę, a ryby latały w koszulach.

W centrum chaosu stał Przewrotnik, patrzył na swoje królestwo
i uśmiechał się tak, jakby zrozumiał wszystkie tajemnice naraz.
„Niech każdy błąd stanie się legendą!” – wołał,
a w odpowiedzi wiatry zanuciły hymn nieistniejących gwiazd.

I choć świat wokół wydawał się rozpadać w milion kawałków,
każdy, kto odważył się obserwować, czuł dziwne ukojenie.
Bo czasem w chaosie i absurdzie kryje się najczystsza mądrość –
ta, której nie da się zapisać w księgach ani zmierzyć linijką.

Posłowie: Rubaszna nauka Przewrotnika

Słuchajcie, bracia i siostry pod chmurami,
kto za dużo liczy, temu spadnie kapa z nieba!
A kto w deszczu śpiewał, choć nogi mu drżały,
ten dostanie parasol ze świeżych gwiazd i kubek z piorunami.

Baj, baj, baj – tak kończą się wszystkie opowieści,
ale jeśli w drodze zgubiłeś sandały rozsądku,
nie martw się: Przewrotnik zawsze znajdzie sposób,
byś w chaosie zatańczył, choćby na własnym nosie!

WNIOSKI

I. Test kompetencji recepcyjno-interpretacyjnych przy pierwszym podejściu wypadł zadowalająco na poziomie wymaganym na egzaminie maturalnym, co było nietrudne do przewidzenia, ponieważ funkcjonalność ta zapewne do tego głównie celu została rozwinięta. Pogłębienie rozumienia wymagało ukierunkowania uwagi na konkretny aspekt odsłaniający kolejną warstwę znaczeniową – sens filozoficzno-egzystencjalny (mit o Lilith). Dalsze badanie w duchu hermeneutyki dialogicznej pozwoliło wyłonić się kolejnym sensom: od mito-astrologiczno-ezoterycznego utożsamienia jej z Czarnym Księżycem (pomimo, że tak zatytułowane zostało Posłowie, w pierwszej i drugiej interpretacji pozostał on całkowicie czarny i pominięty) do jungowskiej teorii archetypów (to przejście bez księżyca było niemożliwe), przez pryzmat której Lilith ukazuje się z jednej strony jako cień i ogół tego, co wyparte ze świadomości, z drugiej – jako symbol twórczych mocy nieświadomości. Następnie udało się odsłonić najgłębszą warstwę: ontologiczną, dzięki czemu możliwe było zespolenie wszystkich elementów tekstu w spójną całość, przeciwstawiającą to, co faktycznie istnieje: dionizyjski chaos nieokiełznanej, irracjonalnej i przez to przerażającej, natury – temu, co pojawia się wtórnie jako ład i porządek, dzięki racjonalizującej funkcji ludzkiego umysłu, który tą drogą usiłuje egzekwować biblijne (czyli także będące jego własnym wytworem) prawo władania nad światem naturalnym, łatwo przy tym ulegając pokusie wykraczania poza swe kompetencje, w efekcie czego uzurpuje sobie prawo do panowania nad innymi ludźmi. Dopiero w tej perspektywie widać, jak wysoką cenę Lilith płaci za swą wolność: wyrzekając się iluzji boskiego porządku i wszelkich opowieści mających stworzyć ułudę sensu istnienia, ma odwagę spojrzeć prosto w otchłań i ujrzeć nagą prawdę, w obliczu której obradowanie diabłów i ich absurdalne decyzje są tylko czczą i pozbawioną znaczenia dziecinną zabawą w rządzenie światem.

Chat GPT okazał się niezwykle efektywnym „rozmówcą” w tym hermeneutycznym dialogu ze względu na dostęp do potężnej bazy wiedzy, wobec czego z łatwością rozszerzał interpretacje o nowe warstwy znaczeniowe. Na zakończenie tej części badania, zadajmy pytanie fundamentalne dla celowości jego przeprowadzenia: „Niebrzydka rzecz, ale czy ma jakieś zastosowanie praktyczne?” [AS, 5]. Otóż nie tylko ma zastosowanie praktyczne, ale w mojej ocenie stanowi o najbardziej użytecznej funkcji, jaką obecnie sztuczna inteligencja ma do zaoferowania autorowi tekstu literackiego, choć jako narzędzie, ma także pewne istotne ograniczenia. Nie stworzy literackiego bytu z niczego (do tego, co i z czego może stworzyć, wrócimy we właściwej części eksperymentu, skupiającego się na prozie), więc nie wyręczy autora, natomiast łatwo pokaże, w jakim stopniu utwór jest zrozumiały dla czytelnika w zależności od poziomu jego wiedzy i świadomości. W omawianym tu przykładzie zastosowanie tego narzędzia pokazało mi, że samo słowo pisane może być niewystarczające dla odbiorców z mojej grupy docelowej (pisarz, działając intencjonalnie, ma jakieś wyobrażenie tego, do kogo się zwraca i inne wymogi sobie postawi pisząc np. dla dzieci, inne, gdy robi to dla popularności i zarobku, a jeszcze inne, gdy ma ambicję na literackiego Nobla). Z tego powodu umieściłam wiersz na tle graficznym, które umożliwiło mi zasugerowanie skojarzeń naprowadzających na te głębsze, omówione wyżej warstwy, niekoniecznie ujawniające się przy samej lekturze. Czyli sztuczna inteligencja pomogła mi udoskonalić przekaz, jednak nie w ten sposób, że przerobiła wyjściowy tekst (co zresztą nie było moim zamiarem, bo utwór był gotowy i lubię go takim, jaki jest) lecz dzięki temu, że przetestowałam na niej jego recepcję i samodzielnie znalazłam sposób na podwyższenie o jedną – dwie warstwy znaczeniowe poziomu jego zrozumiałości. Jednocześnie, zważywszy na okoliczność, że poezja musi dopuszczać rozmaite interpretacje i łopatologia rozsadziłaby od środka całą jej istotę, zdecydowałam się na graficzny minimalizm, z góry akceptując nawet wykładnie sprzeczne z moimi intencjami. (Np. „aluzję do katastrof klimatycznych i ludzkiej cywilizacji skazanej na autodestrukcję przez decyzje „elit” GPT dostrzegł, bo jest zgodna z jego „przekonaniami”, choć z moimi sprzeczna. Wprawdzie jako sztuczna inteligencja, nie posiada on żadnych przekonań, ale odwzorowuje przekonania, czy trendy, obecne w świadomości zbiorowej, a „klimatystyczna histeria” od lat jest jednym z naczelnych tematów angażujących ludzkość).

Reasumując, mamy znakomite narzędzie testowe, jednak aby je zastosować, musimy najpierw mieć gotowy materiał do testowania: tekst literacki.

II. Test kompetencji kompozycyjno-literackich, w ramach którego AI wygenerowała utwór „Anielska rada”, przyniósł kompletną porażkę z perspektywy semantycznej i pragmatycznej oraz niepowodzenie syntaktyczne, które oceniam na 90%, co z pewnej perspektywy może być nawet uznane za jakiś sukces. Ponieważ te 10% mnie zaskoczyło, to od tego zacznę. Dla przypomnienia: Czat GPT miał za zadanie stworzyć własny utwór w podobnym stylu i formie. Polecenie było nieostre – określenie „podobny” otwiera nieskończoną liczbę kombinacji, z której algorytm podsunął taką, która była sprzeczna z moimi błędnymi – jak się okazało – założeniami. Sądziłam, popełniając ten sam błąd autoprojekcji co Kasparow, że korzystając z dużej dowolności, AI zrezygnuje z regularności dwunastozgłoskowca z rymami parzystymi na rzecz bardziej swobodnego stylu, tymczasem akurat to „podobieństwo” zachowała. I to z całkiem nieprzypadkowych racji: dwunastozgłoskowiec okazał się technicznie najprostszą realizacją polecenia, bo forma wyjściowego wiersza posłużyła jako szablon stylistyczny dla nowego, tworząc wraz z niektórymi wyrażeniami zachowanymi dosłownie, rodzaj „utworu-siatki”. Następnie GPT dokonał odwrócenia semantycznego, które można porównać do efektu lustrzanego odbicia tematyki. I tak, dzięki zastosowaniu najprostszego możliwego skojarzenia opartego na symetrycznej dychotomii, w miejsce diabłów pojawili się aniołowie, zamiast Azezela mamy Gabriela, rola buntowniczej Lilith przypadła archaniołowi Michałowi. Konsekwencją tych podstawień jest niezamierzony absurd, w którym brak punktów podparcia w postaci odniesień do sensów zagnieżdżonych w kulturowej warstwie świadomości zbiorowej, czyni z tekstu niezrozumiały surrealistyczny bełkot. O ile Gabriel przemawiający do zgromadzenia z użyciem rogu, zapośredniczony przez funkcję Bożego posłańca, zwiastowanie i apokaliptyczną scenę dęcia w trąby, a także adekwatną ikonografię, jeszcze trzyma się kolokwialnej kupy (choć jego „Bracia i siostry!” w odniesieniu do androgynicznych towarzyszy już nie), o tyle Michał w roli niebiańskiego buntownika, w dodatku z czarnym kluczykiem w herbie, w charakterze zamiennika Lilith wypada kompletnie niewiarygodnie i raczej żałośnie. Nieszczęsny kluczyk bezpardonowo trafił mu się w herbie w miejsce księżyca Lilith, z tą tylko różnicą, że do Lilith księżyc odnosi się na wiele sposobów (poza wcześniej omówionymi, znajdzie się nawet naukowy: w astronomii matematycznej najczęściej przez Czarny Księżyc Lilith rozumie się punkt orbitalny, stanowiący apogeum orbity Księżyca), podczas gdy kluczyk nie znajduje żadnego uzasadnienia w kulturze jako atrybut Michała.

Warstwa formalna po zastosowaniu tej techniki mapowania również doznała wielu uszczerbków: GPT nie wykonał solidnej roboty metrycznej, nie policzył sylab, ani nie rozpisał stóp akcentowych, w wyniku czego rytm się rwie w miejscach, które nie są uzasadnione treścią, np. wers jedenastozgłoskowy „Pióra się łuszczą, lśnią jak stare pierze” z przewagą trochejów, można łatwo poprawić: „Pióra się IM łuszczą, lśnią jak stare pierze” – tu wpada nam peon IV, dzięki czemu rytm wraca do klasycznej polskiej linii sylabotonicznej. Zupełnie dramatyczny obrót sprawy przybierają w Posłowiu, które kompletnie gubi zarówno sens, jak niezbyt udatnie powieloną formę. Trudno się oprzeć wrażeniu, że tym razem to GPT sam się zantropomorfizował, próbując uchwycić rytm na ucho, którego nie posiada, więc raczej należałoby oczekiwać, że postąpi jak maszyna: policzy, co trzeba, i na bazie tego wykona szablon, a pisanie ze słuchu pozostawi człowiekom.

III. W ostatnim teście: twórczych kompetencji literackich, zadanie polegało na stworzeniu wiersza o zupełnie innej tematyce, z zachowaniem przesłania i stylu autora. Jako rozwiązanie otrzymaliśmy tekst pt. „Królestwo przewrotności”. Przyznaję, że tym razem wynik mnie zaciekawił, a nawet ujął pozornie kreatywnym i w dodatku całkiem sensownym paraneologizmem „przewrotnik”, bo określenie to jest intuicyjnie zrozumiałe (buntownik, ten, który dokonuje przewrotu) i niełatwo je namierzyć wyszukiwarkami, które z uporem wyrzucają przywrotnik – roślinę leczniczą. Po dłuższych poszukiwaniach okazało się, że choć słowo to nie występuje we współczesnej polszczyźnie, to SJP je zawiera i dopuszcza w grach, a według zasobów Słownika polszczyzny XVI wieku, hasło „przewrotnik” pojawia się w materiale słownika i oznaczone jest jako: Linde XVI–XVII (z Cn) – XIX w. spxvi.edu.pl, co oznacza, że słowo istniało w tekstach z XVI i XVII wieku, które wykorzystał Linde jako źródła (źródła z XVII wieku były cytowane ze Słownika Knapskiego i dopiero potem przez Lindego).

Na tym zakończymy, dalszych wniosków z testu III nie będzie, bo tekst nie jest wierszem, więc nie spełnia podstawowego kryterium, a o prozie traktuje kolejna, główna część opisująca eksperyment literacki z AI.

CDN